piątek, 24 lipca 2015

Rozdział 2


Jest i rozdział drugi, do którego jakoś nie mogłam się zabrać nie wiem czemu, no ale uparłam się, że będzie to jest jakimś cudem napisany :)
[EDIT: Poprawiona forma osobowa zgodnie z wskazówkami wspaniałej miodekxdd, której serdecznie dziękuję za zwrócenie mi na to uwagi]

Nim się obejrzała wraz z Lucjuszem stała przed wielkimi, dębowymi wrotami prowadzącymi do zamku. Jak na zawołanie wrota otworzyły się, ukazując bogato zdobiony hol. Gdy przekroczyli próg zdobione wrota zatrzasnęły się, a hol pogrążył w półmroku rozświetlanym przez świece i lampy. Anna nie byłaby sobą gdyby nie przystanęła na chwilę podziwiając styl w jakim zamek został zbudowany. Stałaby tak zapewne dość długo rozmyślając nad wzornictwem i zastosowaniem magii do budowy zamczyska gdyby nie znikający w korytarzu Lucjusz. Anna chcąc nie chcąc musiała pójść za nim. Arystokrata prowadził dziewczynę przez korytarze i schody, których ta nie potrafiła zliczyć – było ich zbyt wiele. Zatrzymali się dopiero przed marmurowym rzeźbionym pomnikiem Chimery.
Malinowy Sorbet ― warknął Lucjusz w kierunku pomnika, a Chimera jakby skinęła głową po czym odskoczyła ukazując przejście
Malfoy odsunął się gestem nakazując dziewczynie wejść pierwszej. Wywróciła oczami wchodząc po kręconych stromych schodkach. Chwilę później znajdowała się w owalnym pomieszczeniu ze zdobiącymi ściany portretami, regałem na książki, szklaną gablotką i biurkiem, a także siedzącym przy tym biurku człowiekiem o przenikliwych niebieskich oczach, ukrytych za okularami-połówkami i łagodnym uśmiechu. Wiedziała, że siedzący przy biurku starzec jest dyrektorem Szkoły Magii i Czarodziejstwa Hogwart, w której właśnie się znajdowała.
Dzień dobry, panno Riddle. Niech pani usiądzie ― gestem wskazał krzesło stojące naprzeciw biurka
Dzień dobry, dyrektorze. ― odparła zajmując wskazane przez niego miejsce
Witaj, dyrektorze ― w gabinecie jakby znikąd pojawił się Malfoy kwitując gabinet krzywym uśmieszkiem
Panie Malfoy ― Dumbledore -chyba tak nazwał go jej ojciec, prawda?- skinął głową blondynowi po czym ten zajął miejsce obok niej
Przedstawienie czas zacząć”, pomyślała Anna „Akt I, Scena I. Hogwart, rozmowa z dyrektorem i przekonanie go jakim to „złym ojcem jest Tom Marvolo Riddle i jak ja to bardzo go nienawidzę”.”
Dziewczyna skupiła się na wspomnieniu pogrzebu matki. Przypominała sobie smutek i żal jaki wtedy czuła, przytrzymywała je na chwile po czym pozwalała się rozpuścić wśród innych wspomnień o Anastazji. Następnie „złapała” wspomnienie o wczorajszym i dzisiejszym Cruciatusie, (Voldemort sądził, że to „konieczne” by Dumbledore uwierzył jej „w tę szopkę, którą ma przedstawić z Lucjuszem”) i je także przytrzymała - nawet chwilę za długo – dopóki w jej brązowych oczach nie zagościły wymuszone łzy.
Albusie, potrzebujemy schronienia. Oboje ― Lucjusz mówił jak zwykle swoim „Malfoyowskim” obojętnym, pełnym pogardy głosem, ale Anna i tak podziwiała jego grę aktorską ― Ten-Którego-Imienia-Nie-Wolno-Wymawiać w swej chorej idei usiłował zmusić Annę do małżeństwa z Fenrirem Greybackiem. Sądzę, że wiesz o kim mówię? ― Dumbledore skinął głową, Lucjusz kontynuował, a Anna ledwie powstrzymywała uśmiech... Jej rzekome przyszłe małżeństwo z wilkołakiem było jej pomysłem, wiedziała, że to poruszy każde ludzkie serce... Dziewczyna zmuszana przez ojca do małżeństwa z wilkołakiem, za każde nieposłuszeństwo torturowana... To musiało się udać. ― Gdy Anna protestowała Voldemort wielokrotnie rzucał na nią Crucio, dopóki nie straciła przytomności lub nie miała już sił by wrzeszczeć. W końcu zaczęła planować ucieczkę, a gdy próbowała zbiec z terenu rezydencji natrafiła na mnie. Postanowiłem uciec wraz z nią, by zwiększyć jej szansę na zostawienie tego koszmaru za sobą, a także ze względu na godziny tortur, którymi Czarny Pan karał mnie za niepowodzenie w ostatniej misji. Uciekliśmy z rezydencji, ale sądzę, że Sam-Wiesz-Kto wie, że nie mamy gdzie się ukryć. Malfoy Manor jest zbyt oczywiste by ofiarować nam schronienie pomyślałem więc o Hogwarcie jeśli oczywiście zdecydujesz się udzielić nam Azylu..
Możecie tu zostać tak długo jak tylko chcecie, a przy okazji mam pewną... propozycję. Anno ― Dumbledore zwrócił się do niej bezpośrednio po raz pierwszy odkąd zaczęli rozmowę. Dziewczyna uniosła na niego „załzawione oczy” ― Czy zechciałabyś zostać przydzielona do poszczególnego domu na czas pobytu w Hogwarcie i uczyć się wraz z innymi osobami w Twoim wieku?
Jeśli jest taka możliwość z wielką chęcią. ― odparła
Doskonale. Jutro zaczyna się pierwszy dzień lekcji, o siódmej trzydzieści jest śniadanie, a o dziewiątej zaczynają się lekcje. Na śniadaniu każdy otrzymuje plan zajęć. O książki i inne przybory szkolne się nie martw. Wszystko będzie czekało gdy tylko się obudzisz.
Dziękuję, dyrektorze.
Albusie, jak wiem wciąż nie masz nauczyciela Obrony Przed Czarną Magią, a już jutro zaczynają się lekcje. Jeśli zechcesz udzielić mi tego stanowiska mógłbym się na coś przydać.
To doskonały pomysł Lucjuszu. Z tego co wiem jutro pierwszą lekcję masz... z uczniami piątego roku. Gryffindor i Slytherin. Jeszcze jedno zanim pójdziecie ― starzec wrzucił go kominka garść proszku Fiuu ― Minervo, czy mógłbym cię prosić na chwilę? ― w następnym momencie z kominka wyłoniła się kobieta w średnim wieku, o siwych włosach związanych w kok.
Anno, to jest Minerva McGonagall, opiekunka domu Godryka Gryffindora, a zarazem nauczycielka Transmutacji.
Dzień dobry, pani profesor.
Dzień dobry, panno...?
Riddle. Anna Riddle.
Dzień dobry, panno Riddle. Panie Malfoy ― kobieta skinęła im głową w uprzejmym powitaniu i choć mogłaby się wydawać zdziwiona nazwiskiem dziewczyny nie okazała tego ― Minervo, Anna postanowiła zostać uczennicą Hogwartu. Czy zechciałabyś udzielić jej Przydziału?
Kobieta nie odpowiedziała. Zlustrowała wzrokiem kolejno Dumbledore'a, Malfoya i Annę po czym podeszła do szklanej gablotki ustawionej za biurkiem. Wyjęła stamtąd poszarzałą spiczastą Tiarę po czym z Tiarą w ręku ustawiła się tuż za krzesłem Anny. McGonagall nałożyła ją na głowę dziewczyny.
Slytherin i Gryffindor ponownie spierają się o kolejnego ucznia... Czysto krwista córka dziedzica Salazara, której umysł jest wszechstronny. Serce gotowe do poświęceń i odwagi, a działania uzasadnione sprytem i ambicją... SLYTHERIN!!!

Miało być krótko, treściwie i na temat...
Wyszło długie, ale cóż...
Co sądzicie o historyjce jaką Lucjusz przedstawił Albusowi?
Jak myślicie czy Tiara umieszczając Annę w Slytherinie postąpiła... właściwie?

3 komentarze:

  1. Oj, króciutko, króciutko, ale wiedz, że mam dzisiaj szczęśliwy dzień (bo Harry leciał na TVN) wybaczam ci :D
    Sorka, ale muszę, bo tu masz pozamieniane czasy. Na górze miałaś 3-osobową, tu masz pierwszoosobową, a później zaś trzecioosobową:
    "Malfoy odsunął się gestem nakazując mi wejść pierwszej. Wywróciłam oczami wchodząc po kręconych stromych schodkach."

    Tu ci mówi Minerwa "― Dzień dobry, panno Riddle. Panie Malfoy ― kobieta skinęła im głową w uprzejmym powitaniu i choć mogłaby się wydawać zdziwiona nazwiskiem dziewczyny - nie okazała tego ("―" i bez tego) || A tu Drops: "Minervo, Anna postanowiła zostać uczennicą Hogwartu."

    No i już się nie dopatrzyłam innych błędów. Zaraz jak przeczytałam Twój komentarz u mnie, to "przyszłam" tu i przeczytałam.

    Greyback?! O łał, nieźle Anna to wymyśliła.
    Daję za to lajk.
    I jeszcze jeden lajk za to:
    „Przedstawienie czas zacząć”, pomyślała Anna „Akt I, Scena I. Hogwart, rozmowa z dyrektorem i przekonanie go jakim to „złym ojcem jest Tom Marvolo Riddle i jak ja to bardzo go nienawidzę.” <- to mnie rozwaliło, doszczętnie.

    No rozdział w 100% mi się podobał i czekam na kolejny :D.
    Mogłabyś mnie informować o nowych notkach, albo w spamie, albo na mail'a (jest w zakładce "Kontakt")? Plissss.

    A teraz będę czekać na nowy :D
    Pozdrawiam, życzę weny, i tego co we wcześniejszych komentarzach :D
    ~Magda

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mogiła...
      Ortografia tudzież interpunkcja... OK, ale jak ja do diabła czasy pozmieniałam?!
      Nie wiem czemu ale jakoś Greyback wlazł do główki Anny...
      Heh, dwa lajki za rozdział :)

      Dziękuję za komentarz, także życzę weny,
      Anna Isanell Tara Riddle

      Usuń
    2. Poprawiłam osoby i mam nadzieję, że wszystko jest OK.
      Niezmiernie dziękuję Ci za zwrócenie na to uwagi...
      Boże... Jak ja "uwielbiam" zmieniać czasy i nie zwracać na to uwagi... Grrr... kolejna moja zmora.

      Usuń